Ministerstwo Zdrowia

Ilu lekarzy powinno być w Polsce?

Udostępnij:

11 lipca odbyło się posiedzenie sejmowej Podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia. Tematem – poza przyjęciem planu pracy – była prezentacja analizy kadr medycznych w systemie ochrony zdrowie w perspektywie wieloletniej z uwzględnieniem zmian demograficznych, technologicznych i edukacyjnych, dynamiki zjawisk epidemiologicznych oraz dystrybucji geograficznej kadr. Przedstawiła ją wiceminister Urszula Demkow.     

  • Nie można przekładać bezpośrednio liczby lekarzy w systemie na sprawność i funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia
  • Na to, jak oceniamy kadry medyczne, wpływa nie tylko liczba przedstawicieli poszczególnych zawodów medycznych, ale także ich kompetencje i uprawnienia
  • Pracownicy Departamentu Analiz i Strategii wyliczyli, że w 2022 r. było ok. 3,6 lekarza na tysiąc mieszkańców. Według danych NIL aktywne prawo wykonywania zawodu ma tylu lekarzy, że statystycznie wypada 4,2 lekarza na tysiąc
  • W Polsce istnieje duże zróżnicowanie w zakresie zatrudnionej kadry lekarskiej. Najmniej lekarzy jest w województwach opolskim i lubelskim – zaledwie 2,6 lekarza na tysiąc mieszkańców, a w województwie mazowieckim ten wskaźnik wynosi 5,8
  • Z analiz wynika, że w najbliższych latach nie powinno nam brakować lekarzy, a nawet będziemy mieli ich nadwyżkę. Będzie to zależne od regionów i od wyboru przez lekarzy specjalizacji
  • Po 2025 r., według danych Ministerstwa Zdrowia, nastąpi równowaga pomiędzy podażą a popytem na kadry lekarskie

O sprawności systemu decyduje nie tylko liczba lekarzy
Analizę przygotowali pracownicy Departamentu Analiz i Strategii Ministerstwa Zdrowia.

– To w miarę obiektywne oszacowanie potrzeb zdrowotnych w zakresie kadr medycznych, które powinno być zawsze podstawą do podejmowania decyzji przez polityków – zaczęła wiceminister Urszula Demkow.

– Przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć na podstawowe pytanie, ilu powinno być lekarzy w Polsce, żeby w pełni zaspokoić potrzeby społeczeństwa. Odpowiedzieć na to jest bardzo trudno. Nie należy przekładać bezpośrednio liczby lekarzy w systemie na sprawność i funkcjonowanie ochrony zdrowia, o czym świadczą dane pochodzące z wielu krajów. Są takie kraje, gdzie lekarzy jest stosunkowo mało, jak na przykład w Japonii, gdzie jest 2,4 lekarza na tysiąc mieszkańców, a system działa sprawnie. Są takie systemy, jak na przykład w Grecji, gdzie jest 5,9 lekarza, a system działa bardzo źle. Liczba lekarzy oczywiście jest ważna, ale nie możemy powiedzieć, że to jest najważniejszy miernik – podkreśliła wiceminister.

Jak przekonywała, oprócz tego, że lekarz działa w konkretnym systemie, to sprawność tego systemu jest wypadkową decydującą o skuteczności i efektywności jego działania.

– Na to, jak oceniamy kadry medyczne, wpływa nie tylko liczba przedstawicieli poszczególnych zawodów medycznych, ale także ich kompetencje i uprawnienia. Z dostępem do różnych specjalistów jest bardzo różnie, w różnych regionach. Rozmieszczenie kadr medycznych jest ogromnie ważne, a to w Polsce jest bardzo zróżnicowane – mówiła Demkow.

– Czas pracy lekarza i jego optymalizacja też jest rzeczą bardzo istotną i na przestrzeni czasu ulega zmianie. Kiedyś lekarze pracowali bardzo dużo, ale pokolenia X, Y, Z  nie chcą poświęcać całego życia na pracę.

– Zdecydowanie powinniśmy dążyć do tego, żeby zmniejszyć biurokrację w pracy lekarzy i żeby był on przede wszystkim przy pacjencie, a nie siedział z nosem w komputerze. Mamy w tym zakresie dużo do zrobienia, także wykorzystując zawody medyczne, które tworzą wraz z lekarzem zespoły opiekujące się pacjentem, który powinien mieć zapewnioną opiekę holistyczną. Taka holistyczna opieka powinna być zapewniana przez wsparcie procesu terapeutycznego o współpracę zespołów, gdzie poza lekarzem są pielęgniarki, diagności, fizjoterapeuci, farmaceuci i przedstawiciele wielu innych zawodów medycznych. Opieka interdyscyplinarna daje najlepsze efekty leczenia – stwierdziła wiceminister Demkow.

Wsparcie lekarza
– Istotną kwestią w opiece nad pacjentem jest także rozwój systemów informatycznych, sztucznej inteligencji, która na przykład w radiologii może skutecznie wesprzeć lekarza. AI może oceniać obrazy radiologiczne, odsiewać te niekontrowersyjne, dzięki czemu lekarz będzie miał więcej czasu na to, żeby się pochylić na trudnymi problemami kolejnego pacjenta – oceniła.

– Potrzebni są asystenci lekarza i asystenci pielęgniarek, który zdejmą z lekarzy, i nie tylko z lekarzy, obowiązki administracyjne, żeby rzeczywiście pracownik medyczny mógł się skupić nad opieką nad pacjentem. Ważne jest też to, jak będziemy tworzyć miejsca szkoleniowe, jak one będą rozmieszczone, jak będziemy wpływać na zainteresowanie określoną specjalizacją – mówiła Urszula Demkow.

Ilu mamy lekarzy?
Z prezentacji omawianej przez wiceminister wynika, że pod względem kadry medycznej na tle Europy jesteśmy gdzieś w połowie.

– Jeśli chodzi o liczbę lekarzy na tysiąc mieszkańców wyliczono, że w 2022 r. było to około 3,6 lekarza. Natomiast według danych Naczelnej Izby Lekarskiej aktywne prawo wykonywania zawodu ma tylu lekarzy, że statystycznie wypada 4,2 lekarza na tysiąc mieszkańców. To są najnowsze dane. Widzimy też, że liczba pracujących lekarzy na przestrzeni ostatnich lat systematycznie rośnie. Będziemy pracować w ministerstwie nad tym, aby pewne kompetencje „przesuwać w dół” na inne zawody medyczne – na przykład, żeby pielęgniarki mogły wypisać receptę, czy udzielić porady pacjentowi. Są samodzielnym zawodem medycznym i wiele kompetencji mogą przejąć od lekarza – zauważyła.

Jak wskazała, to, co jest bardzo ważne i najtrudniejsze dla resortu zdrowia, to to, że liczba lekarzy jest zróżnicowana regionalnie. Są takie rejony, gdzie lekarzy jest niewiele. Najmniej jest ich w województwach opolskim i lubelskim, gdzie jest zaledwie 2,6 lekarza na tysiąc mieszkańców, a w województwie mazowieckim ten wskaźnik wynosi 5,8.

– Generalnie najlepiej zaopatrzone w kadry lekarskie są powiaty, które są aglomeracjami miejskimi, w których liczba lekarzy jest powyżej 150 proc. średniej krajowej. Szczególnie większa liczba lekarzy jest w tych województwach, w których działały od dawna wyższe uczelnie medyczne. Natomiast najsłabiej jest tam, gdzie te uczelnie nie działały albo działają od niedawna – to podkarpackie, warmińsko-mazurskie, opolskie, lubuskie – wymieniała wiceminister.

– W tym kontekście, czy tworzenie wyższych uczelni medycznych, szczególnie w tych rejonach, gdzie zapotrzebowanie na kadry medycznej jest niskie, ma sens? Na przykład tworzenie piątej uczelni medycznej w Warszawie? Natomiast zdecydowanie w Rzeszowie czy Zielonej Górze uczelnie trzeba wspierać, dlatego że one kształcą absolwentów na potrzeby tamtych mieszkańców – dodała.

Struktura wiekowa
W swojej prezentacji wiceminister Demkow zaprezentowała strukturę wiekową lekarzy. Z podanej tabeli wynika, że rozkład wieku ogółem wskazuje na duży udział młodych osób (co zostało spowodowane wzrostem kształcenia), które wchodzą na rynek pracy, dzięki czemu zostaje zachowana wymienialność pokoleniowa.

Obecnie średni wiek lekarzy – wynoszący 51 lat – spowodowany jest znaczącym udziałem lekarzy pracujących pomimo osiągniętego wieku emerytalnego (24 proc. w 2022 r). Z kolei z modelu popytowo-podażowego wynika, że ci lekarze znacznie mniej czasu spędzają w pracy niż lekarze z młodszej grupy wiekowej.

– Sporo lekarzy jest w wieku emerytalnym. Mamy nawet stulatków. Oczywiście ci lekarze podwyższają nam średnią, a nie wszyscy z nich pracują w pełnym wymiarze godzin. Im są starsi, tym ich wymiar zatrudnienia jest mniejszy, dlatego nie można ich liczyć jak lekarzy, którzy pracują na pełen etat. Lekarze do 59. roku życia pracują średnio 180 godzin w sektorze publicznym i około 22 godzin w sektorze prywatnym. Natomiast powyżej to zatrudnienie w sektorze publicznym zdecydowanie spada. W prywatnym się nie zmienia – mówiła wiceminister.

Jak wskazała, liczba godzin pracy uwzględnia nie tylko podział ze względu na wiek, ale także na płeć.

– Można to wytłumaczyć tym, że kobiety pełnią inne role społeczne, mają przerwy związane z macierzyństwem, koniecznością opieki nad dziećmi i nie są chętne do tego, żeby tak intensywnie pracować jak mężczyźni. No i też wcześniej przechodzą na emeryturę – wyjaśniła.

Limity na studia
Wiceminister przekazała, że limity przyjęć na studia lekarskie na przestrzeni lat 2005–2022 wzrosły o 162 proc. I jak podkreślała, ważne jest, że znaczna część absolwentów decyduje się na pozostanie po ukończonych studiach w województwie, w którym studiowali.

– Generalnie nie widzimy wielkiej migracji lekarzy po kraju. Spodziewamy się, że nowe uczelnie będą mogły także dostarczać kadry w miejscu, gdzie są one kształcone. Niestety, na specjalistę w systemie musimy czekać długo. Mimo zwiększanych limitów specjaliści trafią do systemu za minimum 11–17 lat – zaznaczyła wiceminister.

Podkreśliła, że rośnie również liczba studentów, co jest pokłosiem zwiększonej liczby limitów na uczelniach medycznych. W 2022 roku było ponad 40 tys. studentów kierunków lekarskich. W latach 2009–2014 było rocznie niecałe 3 tys. absolwentów tych kierunków, natomiast w 2022 roku ta liczba wyniosła już ponad 4 tys.

Wkrótce będziemy mieli za dużo lekarzy
Jak podkreślała Urszula Demkow, model podażowo-popytowy pozwala na określenie zapotrzebowania i prognozę w zakresie kadr medycznych.

– Model nie wskazuje nam dokładnie, ilu lekarzy brakuje, ale pokazuje trendy, kierunki zmian. Na ich podstawie decydenci będą mogli podejmować odpowiednie decyzje – wyjaśniła.

– Z analiz wynika, że w najbliższych latach nie powinno nam brakować lekarzy, a nawet będziemy mieli ich nadwyżkę. Będzie to zależne od regionów i od wyboru przez lekarzy specjalizacji. Po 2025 r., zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia, nastąpi równowaga pomiędzy podażą a popytem na kadry lekarskie. Później będziemy mieli nadpodaż lekarzy. Natomiast według danych Naczelnej Izby Lekarskiej analiza ta wykazuje podobny proces, tyle że na początku 2030 r. nastąpi zrównanie podaży i popytu i później podaż będzie przewyższała popyt – dodała wiceminister.

– Czy to jest dobre zjawisko? Z jednej strony może się wydawać, że to dobrze, że lekarzy nie będzie brakowało, ale z drugiej strony musimy być świadomi, że lekarz jest najdroższym elementem systemu, że bardzo drogie jest jego kształcenie oraz że lekarze mają najwyższe pensje. Wobec tego warto byłoby się zastanowić, czy nas stać na to, żeby kształcić lekarzy niepotrzebnie? Może raczej próbować zbudować system, opierając się na innych zawodach medycznych, które będą przejmowały kompetencje i wspomagały lekarza – podkreśliła Urszula Demkow.

Fragment posiedzenia do obejrzenia poniżej.


Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/29872.

Przeczytaj także: „Jak dbać o kadrę lekarską i nie zwariować?”.

Menedzer Zdrowia youtube

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.